Zrealizowaną z niebywałym rozmachem galą otwarcia Opera Śląska powróciła w zeszłą niedzielę, tj. 12 listopada, jako jeszcze silniejszy gracz na ring muzycznych rozgrywek, stąd nieprzypadkowym wydaje się przyświecające imprezie hasło „Wracamy do gry”. Bo w istocie powrót był to spektakularny, a zgromadzona na widowni publiczność na pewno zapamięta go na długo.

Remont Opery Śląskiej rozpoczął się w 2021 roku, a przebudowie poddano nie tylko samą scenę, która teraz poszczycić się może szeregiem takich rozwiązań technicznych jak chociażby obrotowa platforma, wysokiej klasy oświetlenie czy też system wirtualnej akustyki, ale ogółem ponad 6 000 m2. Nowe oblicze zyskały także foyer oraz widownia. Odnowiono złocenia (a do celu tego wykorzystano ponad 4 000 złotych płatków) oraz elementy sztukatorskie. Ponadto zaś całkowicie zmodernizowano garderoby artystów, wybudowano nową salę chórową, a w miejsce dawnego stalowego łącznika pomiędzy budynkami Opery i Filharmonii wybudowano nowy, w konstrukcji żelbetonowo-murowej. Bez wątpienia ogromne wrażenie robią liczby: 680 kubików betonu, 5 tysięcy litrów farby, 580 metrów kwadratowych wykładziny czy 2715 kryształów w nowym żyrandolu. Wszystko to za blisko 63 miliony złotych.
Uroczystego otwarcia sceny dokonali Marszałek Województwa Śląskiego Jakub Chełstowski, Prezydent Miasta Bytomia Mariusz Wołosz oraz Dyrektor Opery Śląskiej Łukasz Goik.

Fot. Krzysztof Bieliński
Zatem inauguracja sezonu artystycznego 2023/2024, a zarazem otwarcie sceny po długim remoncie (choć Opera Śląska ani na chwilę nie zaprzestała swej działalności artystycznej, grając na scenach gościnnych), nie mogła być zwyczajna.
Koncert w reżyserii Marcina Łakomickiego, poprowadzony przez znaną z TVP Kultura oraz TVP3 Warszawa Katarzynę Sanocką zachwycał nie tylko bogatym programem, ale przede wszystkim wysokim poziomem solistów i orkiestry. Za pulpitem dyrygenckim stanął tego wieczoru kierownik muzyczny Opery Śląskiej w Bytomiu Tomasz Tokarczyk, a wśród solistów usłyszeć można było Annę Borucką, Ruslanę Koval, Gabrielę Legun, Annę Wiśniewską-Schoppę, Stanislava Kuflyuka, Andrzeja Lamperta oraz Łukasz Załęskiego.
W programie gali znalazły się zarówno utwory Stanisława Moniuszki, jak i Giacomo Pucciniego, Giuseppe Verdiego, George’a Bizeta czy dosyć rzadko spotykanego na polskich scenach Pietro Mascagniego. Choć tak bogaty, program był niezwykle spójny, a utwory tworzyły ze sobą harmonijną całość. Co nie było łatwe, ponieważ każdy z nich zaprezentowany został w formie mini-spektaklu, z kostiumami, scenografią i pełną oprawą sceniczną.
Miłośnicy baletu mogli napawać swe oczy znakomitą prezentacją tańców góralskich z „Halki” Moniuszki (piękną choreografię stworzyła Izadora Weiss) czy marszem triumfalnym z „Aidy” Verdiego (choreografia – znakomity Henryk Konwiński).


Fot. Krzysztof Bieliński
Choć bezapelacyjnie prym wiodła tego wieczoru sztuka śpiewana. Znakomity był chór pod kierownictwem Krystyny Krzyżańskiej-Łobody .

Fot. Krzysztof Bieliński
Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Gabriela Legun, której rozwój artystyczny jest tak imponujący, jak i obiecujący, ponieważ z każdym kolejnym spektaklem brzmi ona coraz pełniej, coraz dojrzalej, doskonaląc swą technikę, nabierając nowych doświadczeń. Miło jest obserwować, jak ta bardzo młoda artystka rozkwita, zdobywając sceny zarówno krajowe, jak i zagraniczne. Jej piękny, czysty głos jest delikatny, a jednak pełen siły i wigoru, melancholijny, a zarazem napełniający serca słuchaczy spokojem i radością. Ujmująca jako Mimi (Giacomo Puccini „Cyganeria” – aria Mimi „Si, mi chiamano Mimi”), niesamowicie dojrzała jako Butterfly (Giacomo Puccini Madama Butterfly – aria Cio Cio San „Un bel di vedremo”).

Fot. Krzysztof Bieliński
Znakomitą Violettą z „Traviaty” Verdiego była Ruslana Koval, której sopran o perlistej barwie idealnie pasuje do tej roli, a której wdzięk i czar czynią interpretację aktorską nadzwyczaj przyjemną dla oka. Ruslana śpiewa z lekkością i mocą zarazem, każda nuta w jej wykonaniu przepełniona jest całą gamą barwnych emocji. Jej profesjonalizm wokalny oraz wiarygodna gra aktorska, solidny warsztat i oddanie sztuce to niezmiennie obietnica niezapomnianych wrażeń artystycznych.

Fot. Krzysztof Bieliński
Anna Borucka wróciła w swej flagowej roli, tj. jako ognista „Carmen” w „Habanerze” („Carmen” G. Bizeta), Anna Wiśniewska-Schoppa była przejmującą Halką (Stanisław Moniuszko „Halka” – aria Halki „Gdybym rannym słonkiem”).


Fot. Krzysztof Bieliński
Andrzej Lampert, dobrze znany nie tylko śląskiej publiczności, jak zwykle nie zawiódł ani od strony głosu, ani interpretacji aktorskiej. Zarówno we fragmencie „Cyganerii” G. Pucciniego (aria Rodolfo „Che gelida manina”), jak i kreując Romea w arii „Ah! Lève – toi soleil!” z opery „Romeo i Julia” Ch. Gounoda dał bardzo solidny występ, udowadniając, że jego głos jest w znakomitej kondycji. Podobnie jak Łukasz Załęski, który w arii Turiddu „A casa… Viva il vino spumeggiante” z opery “Rycerskość wieśniacza” P. Mascagniego brzmiał niezwykle włosko, z pasją, energetycznie, a jednocześnie z klasą i dojrzałością, która u tak młodego artysty jest szczególnie cenna. Niezwykle intrygująco wypadł także Stanisław Kuflyuk, który swój mocny, ciepły, aksamitny baryton wzmocnił ujmującą kreacją aktorską, przepełnioną emocją i siłą, a jednocześnie rzewną delikatnością i świadomością swego potencjału (Giuseppe Verdi „Bal maskowy” – aria Renato „Alzati!… Eri tu che macchiavi quell’anima” czy doskonały duet z Łukaszem Załęskim, tj. „Dio che nell’alma infondere” z opery „Don Carlos” G. Verdiego).





Fot. Krzysztof Bieliński
Tak piękny wieczór publiczność wspominać będzie jeszcze długo. Wielka jest radość z powrotu na rodzimą scenę, bo choć oczywiście Opera Śląska występowała w czasie remontu na wielu festiwalach i scenach gościnnych, wszystkim jednak brakowało gmachu przy ulicy Moniuszki. Choć od 1997 roku budynek wpisany jest do rejestru zabytków, obecnie to jedna z najnowocześniejszych scen w Polsce, a generalny lifting dał temu pięknemu teatrowi nowe, świeże oblicze.
Koncert galowy przypomniał znane hity Opery Śląskiej, ale także zapowiedział premiery nadchodzącego sezonu, jak chociażby balet „Makbet” w choreografii Moniki Myśliwiec czy „Bal Maskowy” Giuseppe Verdiego, który na bytomskiej scenie zawita już 9 grudnia tego roku. A kto nie był na gali 12 listopada, ten ma jeszcze szansę, bowiem wydarzenie powróci 19 listopada

Fot. Karol Fotyga